Co ma Palmiarnia do Cortazara
Kiedy czas ograniczony, a wyjść z domu gdzieś się chce, wyszukujemy pobliskie miejsca jeszcze przez nas nie odkryte. Tak było z gliwicką Palmiarnią Miejską.
Były oczywiście palmy, drzewka pomarańczowe, sukulenty ...
Były tam też wielkie ryby, płaszczki i inne ciekawostki
ale nic w tym dniu nie przebiło mojego zaskoczenia, kiedy zobaczyłam prawdziwego, żywego aksolotla! Co w nim takiego odkrywczego dla mnie? że w ogóle istnieje, że to nie tylko wymysł J. Cortazara, którego opowiadania czytałam w średniej szkole, głównie na polskim, pod ławką ;) to że ja całe życie myślałam, że to fikcja literacka ;)) takie to odkrycie!
A tu proszę aksolotl ( akselotl) w Gliwicach
Byłam na tyle zdezorientowana, że zdj. zrobiłam tylko tabliczce, może bałam się zafascynować tym najdziwniejszym z płazów jak sam Cortazar? (w końcu sam stał się aksolotlem;))) kto czytał dobrze wie ;)
Podróże kształcą!
Aha, Gliwice! Przyznaj się lepiej, że byłaś w Meksyku, tylko się boisz, żeby skarbówka nie dowiedziała się jak bardzo na kartkach się wzbogacilaś ;)
OdpowiedzUsuńFajne miejsce :)
OdpowiedzUsuńPiękna opowieść, Inko... :)
OdpowiedzUsuńTak, opowieść jest fantastyczna, godna Cortazara - ja zobaczyłam po raz pierwszy askelotla w oceanarium w Gdyni - niestety ktoś wcześniej powiedział mi, że stworzenie z tego opowiadania naprawdę istnieje, odbierając mi w ten sposób niezwykły moment nagłego zetknięcia sztuki z życiem, który Ty miałaś okazję przeżyć. Szczerze zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuń