5 dzień wyzwania blogowego Uli - trudny moment.
To ja dziś króciutko - nie pamiętam czyj to tekst ale od wielu, wielu lat jest mój ;) w trudnych chwilach, które przetrwałam, sama nie wiem jak, ale przetrwałam, zawsze mi się po głowie kręcił. Jest pozytywny, choć i smutny nieco:
To już ostatni styczniowy temat wyzwania u Uli, ale na pewno będą następne edycje, może się znów spotkamy!
Do zapisania.
OdpowiedzUsuńDzięki Alina :)
Co nas nie zabije, to nas wzmocni. I czasem tak dobrze czuć, że się żyje :).
OdpowiedzUsuńPiękny tekst. Wart zapamiętania.
OdpowiedzUsuńŚwietny mocny tekst.
OdpowiedzUsuńTo prawda, trudne momenty dają w kość, ale przezwyciężenie ich, daje satysfakcję.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam. Z niechęcią, bo takie "wtedy" to ciężki czas, ale potwierdzam. Może dzięki takim chwilom/czasom czasy "po" smakują lepiej, pełniej, bardziej. Tak sobie tylko filozofuję:-) choć i z praktyki tak mi wychodzi.
OdpowiedzUsuńZacna, choć niepogodna, myśl:-)